Krynica Morska jest jednym z najbardziej znanych kurortów na Mierzei Wiślanej. Na stałe mieszka tutaj około 2000 osób, jednak w sezonie zazwyczaj przebywa tu blisko ćwierć miliona turystów. Jak to się stało, że Krynica Morska stała się tak popularna?
Aby to zrozumieć, trzeba cofnąć się wiele lat wstecz. Pierwsze ślady człowieka znalezione w okolicy Krynicy Morskiej datowane są na epokę kamienną. Później wiódł tędy Szlak Bursztynowy i to właśnie on sprawił że ówczesny komtur elbląski Henryk Hold osadził tu karczmarza w 1424 roku. Zanim Krynica Morska uzyskała prawa miejskie w 1991 roku, przechodziła różne dzieje. Nazywano ją Łeb, Liep, Kaleberg oraz Kahlberg. Następnie gdy w XX wieku miejscowość została przejęta przez polską administrację, otrzymała nazwę Łysa Góra (która funkcjonowała w latach 1945-1947), następnie przekształciła się w Łysice, by po 1958 roku stać się Krynicą Morską.
Krynica Morska, jako kurort podobny do dzisiejszego zaczęła powstawać po 1840 roku, za sprawą pięciu zamożnych elbląskich kupców. To właśnie Ci kupcy, w 1840 roku założyli konsorcjum do spraw żeglugi po zalewie wiślanym – głównie chodziło o obsługę linii Królewiec – Elbląg. Na skutek tych działań, rok później parowiec o nazwie „Jaskółka” przywiózł pierwszych turystów.
Konsorcjum zachęcone pierwszymi małymi sukcesami wybudowało pierwszą willę pełniącą rolę hotelu i tak powoli zaczęła kwitnąć turystyka w Krynicy Morskiej. Z roku na rok turystów było coraz więcej – przypływali tutaj stateczkami z Gdańska, Elbląga i Królewca. W związku z tym w 1876 roku powstał tutaj zakład, w którym można było zażyć kąpieli w grzanej wodzie morskiej.
Na skutek ciągle rosnącego zainteresowaniem tym regionem kurort ciągle się rozwijał – w 1985 roku wybudowano tu molo, a już rok później założono oświetlenie elektryczne oraz uruchomiono wodociągi. Jako ciekawostkę można dodać, że Krynica Morska byłą regularnie odwiedzana przez cesarza Wilhelma II, który miał swoją letniskową posiadłość w Kadynach.
Bardzo ciekawa jest również historia naszej latarni morskiej, ale tą opowiemy w osobnym artykule…